Autopilot czyli jak nie popaść w auto-destrukcję?!
Czy zastanawialiście się nad tym, jak często korzystacie w swoim życiu z autopilota? I żeby było ciekawiej, wcale nie chodzi tu o samochód czy samolot. Chodzi o nasz umysł, nasze myślenie, postrzeganie świata i ludzi. Zamiast zdać się na otwarte, przemyślane reakcje, włączamy często „cruise control” i cała naprzód. Każdy z nas to robi, tylko inaczej. I co gorsza, taka automatyczna jazda niczego nam nie ułatwia. Oto wg. mojej obserwacji, najpowszechniejsza autodestrukcyjna Wielka Szóstka:
- Wszystko albo nic – niech no tylko kelner pomyli twoje zamówienie lub będzie wyjątkowo opieszały. Czy nie reagujesz opinią, że to miejsce jest beznadziejne i twoja noga tam nie postanie? A jak ktoś, kogo ceniłeś, podpadnie ci w czymś drobnym, szybko zmieniasz o nim swoją opinię na gorszą. I ma gość pozamiatane…
- Filtrowanie – mamy niewiarygodną łatwość aby skupić się na negatywnej, pojedynczej opinii zamiast całym, pozytywnym obrazie. Nawet jeśli wygłosisz udaną prelekcję, po której zbierzesz liczne gratulacje, a ktoś jeden zauważy twój błąd, wystarczy, żeby się zdołować (nie dotyczy narcyzów).
- Etykietowanie – to szczególnie łatwo nam przychodzi. Wystarczy tylko popatrzeć na ubiór, żeby mieć gotowy osąd co do osoby. I co z tego, że jest stare powiedzenie, nie oceniaj książki po okładce… Zaś czyjeś pojedyncze zachowanie lub działanie uznamy za atrybut jego charakteru. Ocenę wydamy jeszcze zanim poznamy motywy działania, bo tak wygodniej…
- Wredny imperatyw – sprawiający, że jesteśmy permanentnie sfrustrowani i podli dla siebie. Wciąż coś musimy lub powinniśmy, pracować, wyglądać, działać, pamiętać…etc. Oczywiście inni też powinni. I tak w kółko. Niektórzy wpadają nawet przez to w depresję, bo nie są w stanie sprostać wszystkim narzuconym przez siebie powinnościom. A tak naprawdę musisz tylko zjeść, spać i zadbać o fizjologię. Cała reszta rzeczy podlega pojęciu mogę, ale nie muszę.
- Obwinianie – wszystko i wszystkich, masochiści obwiniają najchętniej siebie samych. Dziś byłam świadkiem, gdy kierowca jadący z podporządkowanej, wpychając się na chama, jeszcze nawrzucał jadącemu z głównej, choć sam prawie spowodował wypadek. A jakże! A zdarzyło wam się iść ulicą, zobaczyć po drugiej stronie kogoś znajomego, pomachać, pozdrowić go, a tu zero reakcji? I co wtedy? Oh! Ignoruje mnie! Prostak, pomyślał nie jeden. A może mnie nie lubi?
- Czarnowidztwo i katastrofizm – bo jak ma coś się spieprzyć, to na pewno się spieprzy a lepiej już było. Zazwyczaj uciekam od takich pesymistów, ale oni i tak są wszędzie…
Nie potrzeba jak widać osób trzecich, żeby popsuć dzień, sami jesteśmy najlepszym auto destruktorem dlatego pomyśl dwa razy zanim wypełnisz jeden z punktów autodestrukcyjnej Szóstki.
***
Have you ever wondered, how often in your life you use the autopilot? To make it more interesting I don’t mean here the car or plane, but our mind, our thinking, our perception of the world and people. Rather than passing on open, thoughtful reactions, we often turn on the „cruise mode” and move forward. Each of us does it, just differently. What’s worse, such automatic driving does not make it any easier. Here’s according to my observation, the most common self-destructive Great Six:
- All or nothing – just see when the waiter mixes up your order, or is extremely slow. Won’t you respond to that with an opinion that this place is hopeless and you won’t step in here again? When someone who you value fails in something small, you quickly change the opinion about him to worse. Since then the guy has all closed doors…
- Filtration – we have an unbelievable ease to focus on a negative, single opinions instead of a whole, positive image. Even when making a successful lecture, after which you will be congratulated by many and just one will catch your mistake, it is enough to get depressed (not including the narcissistic types).
- Labeling – this one comes really easy. Just by looking at the clothing, we already have a ready judgment. So what if there is an old saying „do not judge the book by it’s cover”… And someone’s single behavior or action will be considered the attribute of character. We release the opinion before we understand the motive of action, after all it’s more comfortable this way…
- Mean imperative – which makes us permanently frustrated and mean to ourselves. We constantly have or should do something, work, look, act, remember… etc. Of course others should too. Over and over again. Some even fall into state of depression because they are unable to meet all the obligations imposed. And you really only have to eat, sleep and take care of physiology. The rest of things are subject to the concept I can, but I do not have to.
- Blaming – all and everything, masochists blame themselves most willingly. Today I was witnessing a driver driving from a subordinate, pushing himself like a lout, even shouted insults to the driver with the right of way, although he almost caused an accident. Why not! And when you happened to walk down the street and see a friend on the other side, you wave and greet him without any response? And then what? Oh! He ignores me! Simpleton some might say. Or maybe he does not like me?
- All black shades and catastrophising – because if something is going to screw up, it will certainly screw up after all it won’t get better. I usually run away from such pessimists, but they are everywhere anyway…
You do not need another person to spoil the day, we ourselves are the best auto destructors, so think twice before fulfilling one of self-destructive Great Six.
– Kasia