Wyspy Szczęśliwe
Od kilku już lat uciekam przed jesiennym chłodem na wyspy zwane przez starożytnych Szczęśliwymi. Do dziś ten archipelag uważa się za pozostałość po zaginionej Atlantydzie. Od czasów hiszpańskiej konkwisty zyskał zaś miano Wysp Kanaryjskich. Tym razem wybrałam się tam w maju, bo u nas iście jesienna pogoda.
Wyspy rządzą się swoimi prawami. Mają własny rytm i styl. Są niezależne kulturowo i przyrodniczo, bo od Hiszpanii, do której przynależą administracyjnie, dzieli je 1400 km. Lubię ich odmienność i endemiczność. Żeby na nie dotrzeć, trzeba zwykle więcej wysiłku i determinacji, ale warto, bo one mają to coś… Wysp jest w sumie trzynaście, chociaż tylko siedem większych jest zamieszkałych. Ich wspaniała natura oraz suchy i podzwrotnikowy klimat, to wystarczające powody by chcieć spędzić tam czas, gdy na kontynencie zimno i deszczowo.
Nie będę opowiadać o karnawale, który trwa przez trzy tygodnie, ani o parkach rozrywki czy resortach hotelowych, których tu nie brakuje. Opowiem o wyjątkowej naturze.
Wulkaniczne pochodzenie wysp kanaryjskich sprawiło, że tereny są w większości górzyste, doskonałe na trekkingi i rowery górskie. Najwyższy szczyt Hiszpanii, wulkan Teide – 3718 m.n.p.m, znajduje się na Tenerifie, największej z wysp. Już sama droga na górę jest wspaniałym doświadczeniem. Jadę przez kilometry zastygłej przed wiekami lawy, gdzie wyrosły bujne sosnowe lasy. Wyżej robię przystanek, by sfotografować Roques de Garcia, malownicze formacje skalne, utworzone przez wulkaniczne erupcje. Na sam wierzchołek wulkanu można się wspiąć lub wjechać wagonikiem. Widok ze szczytu na olbrzymią kalderę robi wrażenie. Wulkaniczne są także plaże Tenerify, pokryte czarnym drobnym piaskiem. La Tejita, jedna z najpiękniejszych na południowym wybrzeżu plaż, znajduje się w pobliżu monumentalnej góry la Montańa Roja. Ja wybieram skalne półki, gdzie pochowane w szczelinach kraby uciekają przed moim nadejściem. W ukrytych skalnych zatoczkach wyspy rezydują także hippisi, ciesząc się nieskrępowaną niczym wolnością i nagością. Ich miejscówki z zamocowanymi na skałach namiotami mają bezkresny widok warty miliony. Spotykam Polaka, który z wdzięcznością korzysta z mojego olejku do opalania i częstuje się kanapką. Opowiada mi o swoim życiu na skale jako świadomym wyborze, tu czuje się szczęśliwy. Zaopatrzenie, tak jak pozostali, robi w śmietnikach marketów, pełnych wartościowych produktów.
Góry i ocean, to dwa żywioły które cudownie łączą się tutaj ze sobą. Los Gigantes, wysokie 600 metrowe klify, wyrastajace wprost z dna morskiego, budzą respekt i podziw gdy się na nie spogląda z plaży.
Wyspy, choć daleko na oceanie, mają bogatą historię. Stanowiły przystanek dla Kolumba podczas kolejnych wypraw do Nowego Świata, biły się o nie Hiszpania z Portugalią, na Tenerifę trafił jako zesłaniec generał Franco, który w pięknych okolicznościach przyrody zaplanował zamach stanu i ostatecznie doprowadził do wojny domowej. Wyspy przez wieki służyły także piratom za miejsce odpoczynku między łupieżczymi atakami. Dawna wioska piracka Masca, leżąca na 600 m wysokości, do której prowadzi wąska i bardzo stroma droga, to cudownie schowana perełka warta odwiedzin. Takich uroczych miejsc znajdziemy więcej… Tylko godzina rejsu, podczas którego towarzyszą nam delfiny i jestem na maleńkim kontynencie w pigułce, z dżunglą, plażami, górami, surowymi wulkanicznymi krajobrazami i polami bananowców. To La Palma, prawdziwy botaniczny raj, zwana także La Isla Verde. Na Gomerze przenoszę się do odległych czasów, gdy lasy wawrzynowe porastały Europę i tylko tu pozostał ten niezwykły biorezerwat. Kolejny krótki rejs i jestem na El Hierro, pierwszej na świecie ekowyspie, wykorzystującej wyłącznie źródła energii odnawialnych i będącej najdalszym punktem Europy na zachód. Wspinam się na cudowne miradory, czyli punkty widokowe zapierające dech i chłonę otaczający świat przyrody.
Życie na wyspach jest proste i płynie spokojniej niż na kontynencie. Słońce wstaje później i pozwala dłużej cieszyć się dniem. Wyspy Szczęśliwe to adekwatna nazwa. To co wspólne dla nich oprócz klimatu i wulkanicznego pochodzenia, to pyszna kuchnia oparta o lokalne owoce, warzywa i ryby. To miejsce dla umiejących cieszyć się życiem i doceniających naturę.
– Kasia