Bali – jak przetrwać noc ze szczurem i zwiedzać świątynie?
Na zwiedzanie balijskich świątyń można śmiało poświecić cały swój pobyt, bo jest ich naprawdę nieskończenie wiele, tylko po co? Tych najpiękniejszych, najciekawiej położonych jest kilka i one dadzą nam już wystarczający obraz hinduistycznego królestwa Bali. Wiele znajdziemy w samym mieście, spacerując ulica, do innych można dotrzeć, wynajmując taxi, czy skuter.
Będąc w okolicach Ubud, zdecydowanie warto wybrać się, do świątyni Gunung Kawi, która jest niezwykle malowniczo położona na dnie głębokiej doliny. Zaopatrując się w obowiązkowy sarong – chusta zasłaniająca nogi (można kupić za 20 tyś. rupii ) wędrujemy najpierw długimi schodami w dół, mijając tarasowe pola ryżowe i starożytne drzewa, by ujrzeć imponujące candi, czyli kaplice grobowe, wykute w skalnych klifach w XI wieku, w czasach dynastii króla Udayana. Skalne nisze, wysokie na 7 m, znajdują się na przeciwnych brzegach rzeki Pakerisan, łączącej oba miejsca kamiennym mostkiem.
Znajdziemy tam także groty, stanowiące kiedyś buddyjskie pustelnie medytacyjne, eremy. Całość scenografii wygląda jak z przygodowego filmu Indiany Jones i aż nie chce się opuszczać tego niezwykłego miejsca.
Kolejne ,,must be” świątynne, to według mnie Goa Gajah (Jaskinia Słonia), która prawdopodobnie przyjęła swoją nazwę od posagu boga mądrości Ganeshi, w postaci ludzkiej, z głowa słonia, znajdującego się w jej wnętrzu. Jaskini strzeże płaskorzeźba w kształcie rozwartej paszczy demona, skrywająca w środku buddyjskie pustelnie z IX wieku. Znajdziemy tu ponadto falliczne symbole boga Siwy. Na zewnątrz jaskini znajdują się, odkryte zaledwie w 50-tych latach ubiegłego wieku, fragmenty starych łaźni, przeznaczonych do rytualnych, świętych kąpieli z fontannami w kształcie nimf, pochodzące z XI wieku. Nie znaleziono wciąż pozostałych rzeźb z najważniejszą, centralnie usytuowana. Choć cały kompleks był kiedyś obiektem klasztornym dla buddyjskich mnichów, pięknie pokazuje niezwykła symbiozę Buddyzmu z hinduistycznym kultem boga Shivy (do obu świątyń wstęp płatny (15 tys rupii).
A oto nocny dodatek specjalny, czyli odcinek życie blisko natury… Obudził mnie dziś koło drugiej w nocy dziwny hałas, dobiegający z łazienki, jakby ktoś przepychał rurę. Gdy zapaliłam światło, ujrzałam dużego szczura wyskakującego z mojej toalety wprost do pokoju. Ja tez uciekłam…do łóżka i przez dłuższa chwilę, siedząc skulona w kłębek, myślałam jak pozbyć się intruza. Zbierając się na odwagę, otworzyłam mu drzwi na taras, ale nocka była już z głowy. Zaopatrzona w rozmówki, pobiegłam na recepcje z informacja: ,,Tikus di kemar kecil!”czyli, ze szczur w toalecie! A oni na to z uśmiechem: pada, więc szczur idzie do domu. Acha! No cóż, wniosek jest jeden, zamykaj klapę od muszli klozetowej, bo nigdy nie wiadomo co może z niej wyleźć!
***
For exploring Balinese temples you can easily devote the entire stay, there are quite a lot of them, but what’s the point really? There are just couple which are the most beautiful and most interesting and they give the essence of the hindu kingdom of Bali.
While in Ubud, it is really worth visiting the Gunung Kawi temple, which is located in the bottom of a deep valley. To enter you need to provide yourself with the obligatory sarong – a scarf that covers the legs (you can buy it for 20 thousand rupees), firstly we descend by the long staircase, we pass terraced rice fields and ancient trees, to see the impressive candi – burial chapels, which were carved into the rock cliffs in the eleventh century, during the dynasty of king Udayana. Rock niches, with hight of 7 m, are located on opposite banks of the river Pakerisan, connecting both places with a stone bridge. You’ll find there also caves, which are used to Buddhist meditation retreats, hermitages. The whole scenery looks a little like from the movie Indiana Jones, you will not want to leave this amazing place.
Another ,,must be” temple, according to me is Goa Gajah (Elephant Cave), which probably took its name from the god of wisdom Ganeshi, in human form, with the elephant’s head, you’ll find him inside;). The cave is being guarded by the relief in the shape of a gaping demon’s mouth, hiding inside in the middle of the Buddhist hermitages from the ninth century. There are also phallic symbols of the god Shiva. Outside the cave, are discovered in the 50’s, fragments of old baths meant for ritual holy bathing with fountains in the shape of nymphs, from the eleventh century. Still some sculptures including the most important one, located in the center remain unfound. Although the whole complex was once the object of a monastery for Buddhist monks, beautifully it shows the extraordinary symbiosis of Buddhism with the Hindu cult of the god Shiva (in both temples you need to pay the entrance fee – 15 thousand rupees each).
And here something extra, a night edition of the post, episode – life with nature… A strange noise coming from the bathroom woke me up today at two o’clock in the night, as if someone had pushed the pipe. When I turned on the light, I saw a large rat running out of my toilet directly into the room. I also ran, but into the bed… and for a while I sitting curled up like a ball, thinking how to get rid of the intruder. When I gathered enough courage, I opened the door to the terrace, but the good night sleep was over. Equipped with a dictionary, I ran to the reception with the information: ,,Tikus di Kemar kecil!” meaning, a rat in the toilet! With the smile they replied that: it’s raining, so the rat goes home. Oh! Well, the conclusion is only one – close the toilet flap, because you never know what can get out of it!
-Kasia