Pływające wioski
W Kambodży jest klimat monsunowy, podobnie jak w innych tropikalnych rejonach świata, przez pół roku jest pora deszczowa, drugie pół roku sucha. Jeszcze teraz mogę dotrzeć suchą stopą do pływającej wioski – Kampong Phluk, położonej nad rzeką, pośród namorzynowych lasów, w której domy stoją na wysokich palach.
Za ok. dwa miesiące wszystko będzie stało w głębokiej wodzie, bo nie tylko rzeka wylewa, także pobliskie, największe słodkowodne jezioro w Azji południowo – wschodniej Tonle Sap, podnosi się o kilka metrów gdy pada. Pory roku zmieniają całkowicie ludziom życie, od maja nie można już spacerować po ulicy, wszystko odbywa się na wodzie, nawet dzieci do szkoły dopływają swoimi canoe…
Odwiedzam wiejską szkołę, do której muszę wspiąć się po stromej drabinie. Nauczycielka wolontariuszka wita się ze mną serdecznie po angielsku i podaje mi od razu ulotkę, gdybym także była zainteresowana nauczaniem angielskiego. Obserwuję dzieci, które grają w piłkę, jeżdżą na rowerach, biegają swobodnie po okolicy, cieszą się z czasu na suchej ziemi.
Ludzie chcą żyć w tym niezwykłym miejscu, ponieważ utrzymują się z rybołówstwa, jako jedyni nie płacą podatków a dodatkowo zarabiają jako atrakcja turystyczna…Ta stara, tradycyjna wioska ma swój wyjątkowy styl a zachód słońca, gdy wypływam na jezioro, jest po prostu zjawiskowy…
Kambodża jest biedna ale intrygująca. I nie chodzi tylko o największy kompleks hinduistyczny na świecie – Angkor Wat…Język Khmerów na przykład, ma najdłuższy na świecie alfabet, 74 litery !
– Kasia