Nieznośna lekkość
Jesień sprzyja filozoficznym rozważaniom… Zabrałam się więc ponownie za ulubioną powieść:,, Nieznośna lekkość bytu”, Milana Kundery, która przy okazji świąt grobowych, przynosi ciekawe przemyślenia. Na przykład takie, że śmierć nie jest wcale największą stratą w naszym życiu, bo znacznie większą stratą jest to, co umiera w nas gdy jeszcze żyjemy, pragnienia, marzenia, miłość…
Filozoficzna powieść stawia przed nami dylematy, od samego tytułu zaczynając. Lekkość czy ciężar? Po co to wszystko? Czy chodzi o to, żeby przejść przez życie łatwo i bez zobowiązań, czy raczej poświęcić się dla słusznej idei i wartości… Lekkość bywa często nieznośna, szukamy więc ciężaru, nie zawsze wiedząc czy go udźwigniemy. Często trudne są wybory, których dokonujemy. ,,Życie ludzkie dzieje się tylko raz i dlatego nigdy nie będziemy mogli stwierdzić, która z naszych decyzji była słuszna a która zła, ponieważ w danej sytuacji mogliśmy decydować tylko jeden raz” pisze Kundera.
Nikt nie nauczył nas też zaglądania w siebie, a szkoda, bo to wiele ułatwia. Dzięki temu, że praktykuję stoicyzm, zauważyłam, że myśli o śmierci i przemijaniu przynoszą mi swego rodzaju ulgę i spokój. A skoro wszyscy umrzemy, ta świadomość powinna tylko uwolnić nas od poczucia wyjątkowości naszego istnienia, od naszych nieposkromionych ambicji, wygórowanych oczekiwań i pretensji…wręcz odciążyć od niepotrzebnych rozterek…
,,Nieznośna lekkość” jest jak nasze życie, pełne skrajności, zmienności nastrojów i wciągające… Pokazuje to, co prawdziwe, że niczego nie możemy być pewni a o naszym losie czasem decyduje przypadek. I tylko świadomość, że łagodne morze nie zrobi z nas marynarzy, pozwala podejmować śmiało wyzwania i ufać, że tak jest dla nas dobrze.
– Kasia