Życie w czasach zarazy
Strach, niepewność i robienie zapasów. Tak wygląda aktualny stan rzeczy w naszym narodzie.
To właśnie z obawy przed koronawirusem ludzie nie przyszli na warszawski spektakl do teatru Muzycznego w Gdyni. Ponad połowa miejsc była pusta. Jakoś dziwnie to wyglądało w zawsze obleganym miejscu kultury. Okazało się, że był to ostatni dzień pracy zarówno dla gości występujących jak i dla teatru. I mimo, że wracałam z dobrej komedii, nie było mi do śmiechu, bo opustoszałe ulice miasta i zamknięte lokale tworzyły jakiś smutny, mroczny klimat. Klimat epidemii.
Do tej pory o epidemiach czytałam lub oglądałam je w filmach. Były to najczęściej obrazy opuszczonych miejsc i przestraszonych ludzi, walczących o ostatnie pożywienie, wrogo do siebie nastawionych. Teraz widzę że w realu jest podobnie. Puste środki lokomocji, puste restauracje, lotniska, perony. Ludzie trzymający bezpieczny dystans, unikający kontaktu. Każdy myśli o sobie. Instynkt samozachowawczy każe się chronić i zabezpieczać. Jednak nie mamy włoskiej mentalności:,, Si, si kwarantanna, ale na espresso z kumplami muszę pójść i się wyściskać!’’.
Nasze zabezpieczanie ma jednak dziwne oblicza. Oto psychoza ogarnęła naród, który obsesyjnie wykupuje papier toaletowy, symbol bezpieczeństwa i kontroli. Być może to jeszcze spuścizna z lat komuny, bo pragnienie by mieć go w obfitości jest niczym nie uzasadnione. Jesteśmy światową potęgą w produkcji papieru toaletowego, a nawet eksportujemy go do połowy Europy, więc nie ma szans by go nam zabrakło. A jednak kopiujemy zachowania innych kupujących, myśląc że oni wiedzą coś więcej…
Cechą psychozy jest to, że nawet osoby zachowujące się racjonalnie ulegają temu szaleństwu.
,,Aby mój pies miał co jeść przez najbliższy czas, wstałam o 5:30. O 5:48 byłam już w mięsnym sklepie i okazało się że jestem dziesiąta w kolejce. Był także limit na kupienie jajek, chyba że zamówiłeś wczoraj. Wtedy krzycząc w tłumie swoje nazwisko (chrzanić RODO) mogłeś wynieść z dumą w oczach dwie palety jaj. O 6:10 w piekarni zostały 3 bochenki chleba (piekarnia czynna od 6:00)”. Opowiadała mi koleżanka. A ja dziś robiłam zakupy na rynku i po warzywa nie było żadnej kolejki, podobnie jak w rybnym i nabiałowym. Za to do mięsnego stał tłum znacznie większy niż przed świętami. Czy ludzie wierzą, że mięso ma moc uzdrawiającą?
Zamknięte szkoły, uniwersytety, przybytki kultury, po to byśmy byli w domach odizolowani od innych i bezpieczni. Rozumiem i akceptuję. Dystans i nie przebywanie w skupiskach na pewno mają sens jeśli chodzi o nie rozprzestrzenianie się epidemii. Chociaż nie widzę konsekwencji. Dlaczego nie są zamknięte kościoły, miejsca w których gromadzą się seniorzy, najbardziej narażeni na Covid-19. Kościół polski niefrasobliwie otwiera podwoje wszystkich świątyń, udzielając jedynie dyspensy wybranym. Powołując się na epidemię dżumy w XVI wieku, mówi o wspólnotowej modlitwie z tamtego okresu, ale czy to wystarczy?
Telewizja za to ma gorący temat na wiele tygodni, eskalując emocje widzów i zwiększając niepotrzebną psychozę. Jak każde medium żyje sensacją. Mimo, że lekarze uspokajają: ,,Nie warto się nakręcać. Covid – 19 większości z nas nie wyrządzi krzywdy, możemy go przejść nawet bezobjawowo. Zachowajmy więc zdrowy rozsądek i umiar.”
Panika wyzwala najgorsze instynkty. Ludzie wykradają ze szpitali maseczki i fartuchy ochronne, gromadzą gigantyczne ilości jedzenia, jak w obliczu apokaliptycznego zagrożenia, żeby potem wyrzucić to na śmietnik. Sieją strach w otoczeniu, co nikomu nie służy.
A może potrzeba aż epidemii, żeby zmieniło się coś na lepsze w naszym zachowaniu? Możemy wreszcie nauczyć się większej higieny. Możemy docenić czas spędzony w domu z bliskimi. Możemy wrócić na chwilę do spokojniejszego stylu życia. Możemy docenić zdrowie i przewartościować wiele rzeczy. Może nauczymy się też być życzliwsi dla innych, potrzebujących. I może nauczymy się być czulsi dla zwierząt – one nie są nosicielami. Spokój, cierpliwość i zdrowy rozsądek na pewno się nam wszystkim przydadzą. NIE SIEJ PANIKI, ZOSTAŃ W DOMU !
– Kasia