Blondynki na wulkanie
Trzy kobiety na Bali to potrójna dawka aktywności. Co dzień poszukiwanie nowych atrakcji, nowych miejsc do zwiedzania, jedzenia i robienia zakupów. Do pełni szczęścia potrzebne nam jeszcze było zdobyć wulkan, a dla mamy „własną koronę Indonezji” czyli wulkan na każdej odwiedzanej wyspie;).
I tak o 02:30 rano, nasz dzielny kierowca, który z niedowierzaniem przysłuchuje się naszym nowym pomysłom, przywozi nas pod wulkan Batur, skąd wyruszamy na 2 – godzinny trekking aby zdążyć na wschód słońca.
Na miejscu wynajmujemy lokalnego przewodnika, który rozdaje nam niepozorne 3 latarki, pyta czy jesteśmy gotowe i prowadzi ciemną i nierówną drogą, przez lokalne wioski, pozostawiając nas od razu daleko w tyle. Po 30 min zaczynam żałować swojej decyzji. Nie dość, że ciemno, to jeszcze kamienno-piaszczystą drogą cały czas pod górę. Determinacja zrobienia zdjęć z wulkanu jest jednak większa niż zmęczenie i po 2 godzinach wdrapywania się pod górę, stękania i narzekania(hihi), docieramy do celu. No cóż, wschód nie jest może idealny, ale uczucie zdobycia wulkanu całkiem satysfakcjonujące, w końcu to 1717m.
W drodze powrotnej, która trwa kolejne dwie godziny i wydaje się być jeszcze gorsza niż wchodzenie, zgodnie stwierdzamy, że taki wysiłek wymaga kobiecego odpoczynku, dlatego resztę popołudnia spędzamy w górących źródłach, nad jeziorem Danau Batur, rozkoszując się widokiem zdobytej góry:).
***
Three women on Bali is a triple dose of activity. Each day searching for new attractions, places for sightseeing, eating and shopping. To be completely satisfied, we still needed to get on a volcano, and mom had to fulfill her „crown of Indonesia,” – volcano on each visited island;)
And so, at about 2:30 in the morning, our brave driver who incredulously listens to our new ideas, brought us close to the Batur volcano, where we set off for a 2 – hour trek to catch the sunrise.
On-site we hired a local guide who gave us 3 flashlights, asked if we were ready and went off, leaving us behind. We walked along a dark and bumpy road through local villages. After 30 minutes I started to regret our decision. Not only it was dark, we walked on a stone-sandy road all the time uphill! However, our determination to see the sunrise from the volcano and taking some pictures was greater than the fatigue. After 2 hours of climbing, groaning and complaining (hihi), we reached our goal.
Well, the sunrise might not be perfect, but the feeling that we reached the top of the volcano was quite rewarding. In the end it was 1717m high!
On the way back, which took another two hours, and seemed to be even worse than climbing up, we agreed that such effort requires a desent rest, so we decided to spend the rest of the afternoon in the hot springs in front of Danau Batur lake, enjoying the view of the mountain we climbed :).
– Karolina