Przystanek Hollywood
Kolejnym etapem mojego pobytu w Kalifornii jest Los Angeles, a ponieważ hostel znajduje się w samym centrum Hollywood, nie mogę się już doczekać…
Początkowo zamierzałam wynająć auto, jednak 15$ za shuttle bus z hostelu w San Francisco do LA, to za duża okazja żeby odmówić ! Początek mojej wizyty jest całkiem zabawny, najpierw omyłkowo trafiam do centrum LGBT zamiast do hostelu, zaraz potem, podczas spaceru, zaczepia mnie jakiś turysta: ,,Are you a celebrity?” Uśmiecham się i odpowiadam, że raczej nie. ,,Not even a little bit?” – Pyta wyraźnie zawiedziony…Skoro idziesz hollywoodzką ulicą, nie wyglądasz najgorzej i do tego nosisz ciemne okulary, bardzo prawdopodobne, że jesteś hollywodzką gwiazdą. Zresztą jest ich teraz znacznie więcej niż kiedyś. Oprócz filmowych, są jeszcze gwiazdy reality show i internetowe, naprawdę trudno czasem się zorientować.
Najsłynniejszy napis Hollywood mieści sie na wzgórzach, do których wspinam się razem z nowymi znajomymi z Chin, Australii i Anglii. U mnie dzień bez wspinaczki nie istnieje :)) Pomimo, że obowiązuje zakaz wstępu do samego znaku, aktualnie będącego pomnikiem narodowym, dla cennej fotografii przekraczamy zakaz, by przekonać się jaki stąd cudowny widok na Los Angeles, choć miasto spowite jest całe w smogu.
Hollywood nie robi wrażenia, wręcz przeciwnie, główna ulica Sunset Boulvard, pelna jest barów, neonów i sklepów z tanimi pamiątkami. Podobnie jest ze słynnymi plażami Venice i Santa Monica, tutaj mój lokalny europejski patriotyzm zdecydowanie przyznaje punkty eleganckiej zabudowie Europy. Ponadto okazuje się, że LA wcale nie leży nad oceanem, trzeba pokonać ponad 25 km by znaleźć się nad wodą. Siłownie i stragany z pamiątkami wypełniają bulwar. Mimo to cieszę się widząc kultowy hotel California z piosenki zespołu the Eagles.
Na koniec zostawiam sobie przyjemność odwiedzenia Beverly Hills, gdzie znani gwiazdorzy mają swoje nieruchomości. Ekskluzywna dzielnica wyróżnia się zamożnością i solidnymi murami, za którymi strzegą swojej prywatności znane nazwiska. Jednak ogólne wrażenie nie jest powalające. I znów stwierdzam, że Europa bije na głowę Amerykę jeśli chodzi o styl i klasę i architekturę. Powrót ośmiopasmową autostradą w długim korku do centrum LA, to amerykański standard, choć patrząc jak w każdym aucie siedzi zaledwie jedna osoba, rozumiem przyczynę…
Jedną z większych atrakcji Los Angeles są odwiedziny w Paramount Picture lub Warners Brothers studio, gdzie można poczuć klimat filmowy. Niestety, nie starcza mi na wszystko czasu. Znajomi wybierają się na mecz Lakersów, a ja znów na lotnisko…
***
My next stop in California is Los Angeles, as my hostel is in the center of Holywood, I just can’t wait!
At first I was going to rent a car, but 15$ for a shuttle bus, from the hostel in San Francisco to LA is just too big oportunity to resist! The beginning of my visit is quite funny, at first by mistake I take the LGBT center for my hostel, then during the walk a tourist approaches me with a question: ,Are you a celebrity?” I smile and anwser that I don’t think I am. „Not even a little bit?” He asks quite dissapointed… If you walk the street in Hollywood and do not look bad, plus you wear dark glasses, it is very likely that you could be a Hollywood celebrity. Besides, there are much more of them now than there used to be. In addition to the movie stars, there are also the reality TV and Internet celebrities which make it hard sometimes to figure out, who is who.
The most important Hollywood sign is located on the hills, to which I literally climb together with new friends from China, Australia and England. It seems, that for me, a day without climbing doesn’t exist realy:)). Although it’s not permitted to get directly to the sign, which is currently a national monument, for the good photos we cross the ban, to find out how wonderful view is here of the Los Angeles, although the whole city is covered in smog.
Hollywood doesn’t impress, on the contrary, the main street Sunset Boulevard, is full of bars, neon lights and cheap souvenir shops. The same for the famous beaches of Venice and Santa Monica, here my local European patriotism definitely gives points for the elegant buildings in Europe. Furthermore, it appears that LA is not by the ocean, you have to make more then 25 km to get to the water. Gyms and souvenir stalls fill boulevards. Still, I’m glad to see the iconic Hotel California from the Eagels song.
For the end I make myself a pleasure to visit Beverly Hills, where famous stars have their properties. Exclusive district, where on each street grow different trees, distinguishesa by wealth and solid walls, behind which the known names guard their privacy. However, the overall impression is not overwhelming. I again say that Europe beats America when it comes to style and class and architecture. The drive back by the eight-lane highway in a long traffic jam to the center of LA, is an American standard, but seeing how in each car sits just one person, I understand the reason…
One of the main attractions of Los Angeles is a visit at the Paramount Picture or Warners Brothers Studio, where you can feel the atmosphere of the film making. Unfortunately, I didn’t have enough time for everything. My friends are choosing the Lakers game, and I’m back at the airport…
– Kasia