Podróż dookoła świata: dzień 1.
Pierwsze Refleksje z podróży… Połowa drogi do Indonezji już za mną. Jest północ, siedzę sama na dużym i eleganckim lotnisku w Dubaju, czekając przez cztery godziny na lot do Dżakarty. To pierwszy raz od wielu miesięcy, kiedy nie mam nic do robienia poza czekaniem. Załatwianie wiz, bukowanie noclegów i przelotów, a także dowiadywania się tego i owego o miejscach, które zapragnęłam zobaczyć oraz po prostu cała logistyka, naprawdę zajęły mi sporo czasu…
Teraz dziwnie się czuje siedząc i czekając. Tego czekania będę teraz miała całkiem sporo w swojej podróży, na samoloty, pociągi, pogodę, czy dostęp do internetu. Nauczę się może dzięki temu trochę cierpliwości. Obserwując pasażerów wokół mnie, w przeważającej większości w parach lub grupach, zdałam sobie teraz sprawę, że oto żarty się skończyły a zaczęła się prawdziwa wyprawa w pojedynkę . Trochę strach a trochę ekscytacja i Diana Krall która brzmi w moich słuchawkach nie pomaga, zrobiło mi się nawet smutno kiedy pożegnałam na lotnisku najbliższych…no ale chciałam, to mam!
Zastanawiałam się tez nad tym, co pcha takich wariatów jak ja na drugi koniec świata i myślę ze odpowiedź jest tylko jedna, to fakt, że ten świat jest dostępny, prawie na wyciągniecie ręki. Możliwość podróżowania do wszystkich zakątków globu jest dla mnie największym wynalazkiem ludzkości XX wieku. To co kiedyś było osiągalne dla Kolumba, Magellana czy Marco Polo jest dziś dla mnie. No, oni mieli ten przywilej ze odkrywali nowe ziemie, fakt. Choć może i mnie się uda odkryć jakaś wysepkę ale tak naprawdę myślę, że moja podróż to będzie odkrycie samej siebie w wielu nowych sytuacjach…
* * *
First reflections from my trip … Halfway to Indonesia is behind me. It’s midnight, I’m sitting alone in a large and elegant airport in Dubai, waiting for four hours to fly to Jakarta. This is the first time in many months when I have nothing to do but wait. Arranging visas, booking accommodation and flights, as well as finding out this and that about the places that I wanted to see, and just the whole logistics, really took me quite some time…
It’s a strange feeling, just sitting and waiting. I will have quite a lot of waiting in my journey, on planes, trains, weather, or access to the Internet. Maybe it will teach me a little bit about patience. I’m observing the passengers around me, the vast majority are in pairs or groups, I now realize that the joke is over, and the real alone journey has began. Fear and excitement at the same time and Diana Krall which is in my headset are not the perfect travel buddies, I even felt a little sad when I said goodbye to my family at the airport… but I have what I wanted!
I wondered also about what pushes such madmen as me to the other end of the world, and I think that there is one answer: the world is available, almost at hand. The opportunity to travel to all corners of the globe, for me is the greatest invention of mankind of the twentieth century. What was once available to Columbus, Magellan and Marco Polo, today is for me. Well, they had the privilege of discovering new lands, that’s true. But maybe I will also succeed and discover a small island, but to be honest I think that my journey will allow me to discover myself in many new situations…
– Kasia