Podróż solo…
Dzisiaj obchodzę pierwszą rocznicę powrotu ze swojej podróży dookoła świata. I do tego ukończyłam pisać książkę o tej półrocznej przygodzie. A więc mam małe święto!

Gdy wyjeżdżałam, ostrzegano mnie przed różnymi kierunkami: ,,Nie jedź tam, bo cię zabiją, zgwałcą albo okradną”. Kilka z odwiedzonych przeze mnie miejsc, szczególnie w Ameryce Południowej, miało opinię niebezpiecznych. ,,To nie kraj dla samotnej blondynki’’, mówili…A jednak wszędzie tam spotkałam gościnnych i serdecznych ludzi, z którymi czułam się bezpiecznie. Zdarzało się nawet, że to ja sama dawałam wsparcie bezpańskim psom albo odprowadzałam do domu zagubionego konia. Podróż dookoła świata nie jest dziś wielkim wyczynem. Nie ma już białych plam na mapie, nie będziemy jak James Cook odkrywać nowych lądów. Po drugim objechaniu globu nadal uważam, że świat jest lepszy i bezpieczniejszy niż nam się zdaje, a im dalej od cywilizacji zachodu, tym ludzie są milsi i bardziej bezinteresowni, szczególnie, gdy żyją blisko natury. To co w samotnej podroży jest wyzwaniem, to przede wszystkim reagowanie w różnych nieoczekiwanych sytuacjach. Dla kobiety sześćdziesięcioletniej jak ja, żyjącej wygodnych warunkach, to była ważna lekcja o tym, że w życiu mniej znaczy więcej a wygoda jest pojęciem względnym. A kiedy wędrujesz z plecakiem, śpisz pod gwiazdami lub jadasz w ulicznym warungu, okazuje się, że bardzo niewiele potrzeba by czuć się szczęśliwą. Jedną z moich najlepszych lekcji jest ta, że to czego doświadczam, jest wielokrotnie ważniejsze od tego co posiadam.
Pewnie, że czasem czułam tęsknotę za domem ale nigdy nie czułam się sama albo samotna. Ponieważ wiele osób, które poznałam, mówiących w różnych językach i wyznających inną kulturę, stawały się moimi przyjaciółmi. To niezwykłe, jak bardzo czułam się wtedy komfortowo. Bo chociaż żyjemy w różnych częściach świata, nie różnimy się tak bardzo od siebie. Ludzie tak samo cenią więź, rodzinę i wyznają te same wartości. Podróże niesamowicie łączą ludzi. Ktoś ładnie zauważył, że: ,,W podroży wszyscy po prostu odprowadzamy się nawzajem do domu.’’ To jest przypomnienie o roli, jaką troska i obecność odgrywają w tworzeniu więzi z naszymi kompanami w drodze.
Kiedy podróżujemy sami, to czasem wystarczy nasz uśmiech albo zadane pytanie, aby zacząć rozmowę i zanim się zorientujesz, masz już znajomych, którzy zaproszą cię na kolację albo podadzą dobre kontakty. Zbyt często zapominamy, że zwykły uśmiech, jest najbardziej uniwersalnym sposobem porozumienia. To coś, czego bardzo mi brakuje w naszej zachodniej kulturze. Nie ma znaczenia skąd pochodzisz i jakim językiem się porozumiewasz. To jest po prostu niesamowite, ile można zyskać uśmiechając się do innych. Bo uśmiech wszędzie jest taki sam, ma moc czynienia cudów i ludzie zakochują się w uśmiechu i życzliwości, którą ze sobą niesie. Podróże kształcą, to oczywiste…. Niektóre z lekcji płyną ze sposobu radzenia sobie z naszymi doświadczeniami, wpadkami lub błędami kulturowymi. Wniosków z podróży wyciągniętych nie można nauczyć się nigdzie indziej. Ja w ten sposób uczę się przede wszystkim cierpliwości, która nigdy nie była moją wielką cnotą. ,,Ty masz zegarek a ja mam czas” powie ci latynoski kierowca autobusu, któremu się nie spieszy. I co zrobisz? W podroży dużo jest czekania, na pogodę, na opóźniony samolot, na wolny pokój, na Internet, podróż jest piękną lekcją cierpliwości.
Możesz wierzyć, że jesteś kapitanem swojego statku, ale samotna i długa podróż, podobnie jak życie, często jest nieprzewidywalna. Uznanie, że nie wszystko mamy pod kontrolą, zachęca nas do radzenia sobie z tym co jest i do reagowania z pozycji sprawczości, a nie bycia ofiarą. Bo życie jest tym co się przydarza, gdy jesteśmy zajęci układaniem planów. Podróże też uczą aby nie przejmować się drobnostkami. Możesz mieć wszystko pięknie przemyślane i zaplanowane w szczegółach ale czasem trzeba po prostu wyrzucić plany do kosza i pozwolić sobie płynąc z prądem, dryfować na fali… Nie raz tego doświadczyłam. Bo pogoda nie pozwoliła gdzieś dojechać albo nie dostałam wizy na czas. Podróże otwierają nam umysł na wiele nowych sposobów i uczą myśleć nieszablonowo.
W podróży zdarzają się zewnętrzne sytuacje, które wytrącą nas z równowagi i zdarzenia, które wystawią na próbę naszą odporność. Czy potraktujemy to jako lekcję i okazję do rozwoju, czy jako przeszkodę, wybór należy od nas. I choć może nam się chwilowo nie podobać to, co się nam przydarza, ważne jest by rozluźnić się w dyskomforcie. Z tej perspektywy cały czas pojawiają się przed nami dary i okazje. I w tym tkwi potencjał naszej przygody. Najważniejsze, że każda długa podróż zmienia nas na lepsze, że stajemy się dzięki niej pewniejsi, odważniejsi, bardziej odporni psychicznie i niezależni. Lepiej radzimy sobie z trudnościami, mamy więcej pomysłów o które byśmy siebie wcześniej nie posądzali. A to się potem pięknie przekłada na inne obszary życia. Podróżujmy, bo to jedyna rzecz na którą wydajemy pieniądze a stajemy się bogatsi.
-Kasia