W krainie lam i alpak
Kolejny przystanek w Peru zrobiłam 1100 km na południe od Limy, w Arequipie. To miasto położone na wys 2.300 m.n.p.m, jest niczym pierwszy obóz w Andach, przed wchodzeniem na wyższe szczyty. Pozwala oswoić się z wysokością. Jest prawie całe białe, bo zbudowane z tutejszych skał wulkanicznych i znacznie łatwiejsze do poruszania się na piechotę niż Lima. Stanowi ciekawą mieszankę hiszpańskich wplywów i rdzennej kultury, tu poznałam andyjski barok
Zwiedziłam stare kościoły z kolonialnych czasów, skosztowałam tutejszej kuchni i dotarłam wyżej, żeby zobaczyć najgłębszy na świecie Canion Colca, który miejscami ma 4.200 m, a długi jest na 388 km. Co ciekawe, to Polacy jako pierwsi go odkryli i nim przepłynęli na całej długości, 42 lata temu!
Treking w kanionie to wyjątkowe przeżycie, widać stąd dobrze sześć aktywnych wulkanów, jeden nawet dymiący…stada pasących się alpak i lam, punkty widokowe, na których Peruwianki sprzedają swoje rękodzieła. Wrażenie robi Krzyż Kondora, miejsce w którym te wielkie ptaki najczęściej można zobaczyć. Dzisiaj akurat warunki były doskonałe, słońce i wiatr, więc mogłam długo przyglądać się jak kondory szybują nad moją głową.
Przy braku snu, ciągłym byciu w drodze i wysokości ponad 3 tys metrów, wspomagam się oyas de coca, czyli liśćmi koki ( nie mylić z narkotykiem). To roślina wielozadaniowa, znana od tysiącleci w Ameryce Pd i uznawana za świętą przez Inków, ze względu na jej zdrowotne walory. Działa przeciwbólowo, leczy zaparcia i kłopoty trawienne, działa antybakteryjnie, obniża łaknienie, jest swoistym Red Bullem, bo ze względu na zawarty w liściach alkaloid dodaje energii i niweluje objawy wysokościowe. Liście można kupić w każdym sklepie a nawet podaje się je do śniadania w hotelu, żeby zaparzyć w herbacie albo pożuć… I tak, zgodnie z zaleceniem mojego peruwiańskiego przewodnika, żuję sobie rano porcję i póki co nie odczuwam zmęczenia ani wysokości. A jutro znów idę wyżej…
– Kasia