Gdzie na weekend: Costa del Sol
Słoneczne wybrzeże, czyli hiszpańskie Costa del Sol, to najbardziej oblegiwany przez turystów zakątek Andaluzji. Gdy zatrzymuję się w Marbelli, modnym kurorcie, gdzie swoje letnie domy ma wielu znanych ludzi, szybko przekonuję się, że nie tego oczekiwałam. Z wielokilometrowej betonowej autostrady, nie można ujrzeć nawet skrawka brzegu morza. Gęsta zabudowa hotelowa zabrała całą przestrzeń i pozbawiła miejscowość stylu. Wątpliwej urody wielkie hotele zaanektowały cały obszar, często nielegalnie, o czym informuje mnie właściciel butikowego hoteliku na starym mieście, w którym się zatrzymuję. Tutaj rządzi pieniądz, mówi hotelarz… bo to także ulubiony adres narkokarteli, rosyjskich milionerów i szejków arabskich, którzy inwestują w centra handlowe, pola golfowe i swoje pałace. Na szczęście Stare Miasto z brukowanymi, wąskimi uliczkami zachowało dawny styl i oparło się przed współczesnym najazdem hunów.
***
The sunny coast, meaning the Spanish Costa del Sol, is the most touristic part of Andalusia. When I stop in Marbella, a fashionable resort where many famous people have their summer houses, I soon realize that I didn’t expect it. Due to long concrete highways, you can’t even see the edge of the sea. The dense hotel developments took all the space and deprived the city of style. The hotels have annexed the whole area, often illegally, as informs me the owner of my boutique hotel in the old town where I’m staying. Here money rules, says the hotelier … because it is also a favorite place for narcocartels, Russian millionaires and Arabs who invest in shopping centers, golf courses and palaces. Fortunately, the Old Town with its cobbled narrow streets has retained it’s style and resisted the modern huns.
Pozostawiam Marbellą i jadę krętą, górską drogą do pueblos blancos. Te arabskie niegdyś miasteczka, usadowiły się strategicznie wysoko na wzgórzach, zachowując do dziś unikatowy charakter i urzekając swoją architekturą. Ronda należy bez wątpienia do najpiękniejszych. Wzniesiona na wysokiej skale, jako jeden z ostatnich arabskich bastionów, została zdobyta przez Chrześcijan dopiero w XV w.
Znajdziecie tu wiele wspaniałych zabytków a także najstarszą w Hiszpanii arenę, Plaza de Toros, na której wciąż odbywają się widowiskowe walki z bykiem. Spoglądając w dół, z mostu Puente Nuevo, rozwieszonego nad głębokim wąwozem stwierdzam, że położenie miasteczka robi wielkie wrażenie. Do Rondy przyjeżdżają też smakosze kuchni hiszpańskiej, bowiem znajduje się tu kilka najlepszych restauracji w kraju, niektóre z gwiazdkami Michelin.
***
I leave Marbella and drive the winding mountain road to the pueblos blancos. These Arab towns once sat strategically high on the hills, preserved to this day the unique character and picturesque architecture. Ronda is without doubt the most beautiful. Erected on high rock as one of the last Arabian bastions, it was conquered by Christians in the 15th century. You will find many wonderful sights and also the oldest arena in Spain, the Plaza de Toros, where spectacular bullfighting still take place. Looking down from the Puente Nuevo bridge, hanging over a deep ravine, I find the location of the town very impressive. Also the gourmets of Spanish cuisine come here because you can find here the best restaurants in the country, some even with Michelin stars.
Zjeżdżając z gór w stronę morza, widzę w oddali wyłaniającą się wielką skałę, to Gibraltar, czyli 7 km terytorium Wielkiej Brytanii w Hiszpanii. Od prawie trzystu lat w posiadaniu Anglików, stanowi prawdziwą osobliwość geograficzno historyczną, o którą oba państwa toczą spór. Zaraz za przejściem granicy wchodzę na niezwykłe lotnisko, gdzie pas startowy przecina główną ulicę a ruch zamykany jest podczas startu i lądowania samolotu. Największą atrakcją jest skała, na którą można wjechać kolejką linową, skąd rozpościera się wspaniały widok na okolice, port oraz Góry Atlas w Maroku. Skałę zamieszkują makaki, jedyne wolno żyjące małpy w Europie. Ponoć Gibraltar tak długo będzie angielski, dopóki małpy stąd nie odejdą. Nic nie wskazuje by miały jednak emigrować, przejęły władzę całkowicie i trzeba uważać, żeby nie mieć małpy na głowie, tudzież nie stracić przez nie cennych przedmiotów.
Na Gibraltarze jest ciasno, bo w tym jednym z najmniejszych terytoriów świata żyje aż 30 tys ludzi, ale jest to pożądany adres na zakupy, jako strefa wolnocłowa, a także dobre miejsce do wypicia pinty piwa…Andaluzja jest rozległa i pełna kontrastów. Złote plaże, ośnieżone szczyty, gaje oliwne i miasta z bogatą historią. Można ją odkrywać długo i wciąż być zaskakiwanym jej różnorodnością.
Turning from the mountains to the sea, I see in the distance a large rock emerging – Gibraltar, 7 km of Great Britain in Spain. For almost three hundred years it has been in the possession of the English, it is a true historical geography that the two countries dispute about. Right after crossing the border I enter an unusual airport, where the runway crosses the main street and traffic is closed during the take off and landing of the plane. The biggest attraction is the rock, which you can take by cable car, you’ll have a great view of the surroundings, harbor and Atlas Mountains in Morocco. The rock is home to macaques, the only free-living monkeys in Europe. It is said Gibraltar will be English until the monkeys leave. There is nothing to indicate they would emigrate, they have taken power completely. Be careful not to have them on your head, or have them steal your valuable items.
Gibraltar is crowded, because it is one of the smallest regions in the world where live around 30,000 people, but it is a desirable shopping destination, as a free zone, and a good place to drink pinta of beer…
Andalusia is vast and full of contrasts. Golden beaches, snowy peaks, olive groves and rich history. It takes time to discover and it will surprise you with each visit.
– Kasia