Joga, healerzy i czytanie z ręki
Przebywając dłużej niż typowy turysta na Bali, zaczynamy wczuwać się w duchowość tej wyspy. Z samego rana pędzimy przez zatłoczoną ulice by udać się na sesje jogi z Niną. Już samo miejsce warsztatów jest niezwykłe, ogród otoczony dżunglą, w którym znajduje się bambusowe otwarte pomieszczenie. To ma być gentle flow, a więc szykujemy się na spokojną relaksującą jogę w dżungli, cudownie. Szybkie i płynne asany instruktorki, które probujemy naśladować, sprawiają, jednak że po kilku minutach płyniemy na macie z powodu panującej wilgotności, do tego tną komary, jak to w dżungli. Grzecznie rezygnujemy z proponowanych zajęć vinyasy następnego dnia. Zamiast na jogę zamierzam wybrać się do znanego na wyspie healera, specjalizującego się w czytaniu z ręki. Prawdziwych mistrzów jest jednak niewielu, a do tych najlepszych trzeba się umawiać z dużym wyprzedzeniem. Przekonuję się o tym, gdy nasz zaprzyjaźniony kierowca, delegowany do umówienia spotkania, dzwoni rozżalony, ze nie ma miejsc, dopiero następnego dnia. Nie szkodzi, zaczekam.
Kolejnego dnia jedziemy ponad godzinę za Ubud, do domu Agusa Sighmana, balijskiego healera, który wita nas od progu, spokojnie kontynuując przygotowywanie ofiar do swoich domowych ołtarzy. Moją uwagę zwracają jego długie na pół metra paznokcie i niezwykła aura, którą emanuje. Healer w końcu zaprasza do pokoju, gdzie chwyta moją lewa dłoń i używając lupy, długo czyta moją przeszłość, opowiada mi jaką jestem osobą, co się dzieje w moim życiu i prognozuje przyszłość. Zna mnie i moich bliskich jak ja sama, co lekko przeraża, za to miłym zaskoczeniem są jego słowa, że jestem uduchowiona i powinnam korzystać z tego daru w swojej pracy jako healer albo coach. Prognozuje długi i dobry czas.
Karolina z Weroniką podekscytowane moja opowieścią, zamierzają także udać się z wizyta do healera, tym bardziej, że okazuje się iż nasz hotel znajduje się zaledwie przecznice od domu Ketuta, znanego z filmu ,,Jedz, módl się i kochaj”. Stary mistrz zmarł co prawda kilka miesięcy wcześniej, ale schedę po nim objął jego syn Ketut Liyer. Przepiękne miejsce, z olbrzymim ogrodem, basenem i pokojami do wynajęcia okazuje się być bardziej komercyjne niż duchowe. Czytanie z reki trwa krótko i przypomina miłą konwersacje, dziewczyny jednak nie żałują, bo może czasem jest lepiej nie wiedzieć wszystkiego.
***
Being on Bali longer than typical turists, we start to feel the spiritual atmosphere of the island. We wake up early in the morning and drive through the crowded streets for the early joga session with Nina. The place itself is already unique, garden surrounded by jungle, with an open room. It was supposed to be gentle flow, so I’m getting ready for quiet relaxing yoga in the jungle, how wonderful. Fast and smooth asanas of the instructor that we try to imitate, make us all wet after a few minutes, due to the prevailing humidity, in addition mosquitoes bitting all the time, like in the jungle. Politely we turn down the offer of vinyasa class the next day. Instead of joga I plan to visit a famous healer on the island, known for palm reading. There are just a few true masters, and to visit the best ones you need to make an appointment well in advance. I happen to find out about it, when our friendly driver, delegated to make an appointment, calls resentful, that there is no place , only the following day. I do not mind, I’ll wait.
The next day we drive over an hour out of Ubud, to the house of Agus Sighman, balinese healer, who welcomes us in front, while preparing daily offering fot the home alters. My attention is drawn to his long half-meter fingernails and his unusual aura. Healer finally invites me into the room, where he grabs my left hand and using a magnifying glass, reads my past, tells me what person I am, what’s going on in my life and predicts the future. He knows me and my beloved ones like I do myself, what scares a little, but a pleasant surprise are his words – I’m spiritual and I should use that gift in the work as a healer or a coach. He predicts long and good time. Karolina and Weronika inspired by my story, also plan to go and visit the healer, especially that our hotel is just blocks away from the house of Ketut, known from the movie „Eat, pray, love”. The old master passed away few months ago but his son Ketut Liyer took inheritance after him. Beautiful place, with a huge garden, swimming pool and rooms for rent, turns out to be more commercial than spiritual. Palm reading lasts briefly few minutes and reminds a nice conversation, but girls do not regret, afterall sometimes it’s better not to know everything.
– Kasia