W San Francisco trzeba być fit!
Zawsze chciałam zobaczyć San Francisco. Bardziej niż jakiekolwiek inne amerykańskie miasto, wydawało mi się szczególnie warte odwiedzin. No i jestem! Wrażenia inne niż z Chicago czy Nowego Yorku. Choć brzmi to nieco dziwnie, to miasto wymaga wysiłku fizycznego!!! Nawet nie chodząc na siłownię, co dzień jesteś na intensywnym treningu, a to za sprawą bardzo stromych jezdni. Stojąc na końcu ulicy, widzisz jej drugi koniec, dosłownie. I tak prawie cały czas… Szpilki i wysokie obcasy nie mają tu zastosowania, polecam obuwie sportowe. Położenie na wzgórzach nadaje malowniczości miastu, a do tego dochodzi zatoka i plaże wokół niej, pięknie i zielono.
Pierwszego dnia wybieram się na zorganizowaną przez hostel wycieczkę rowerową, by ujrzeć najbardziej znaną konstrukcję San Francisco czyli Golden Gate. Niestety, ilość chmur zasłania kompletnie most i jedyne co udaje mi się sfotografować, to czubek pilara wyłaniający się z mgły. Tym nie mniej przejeżdżamy przez prawie dwukilometrowy most rowerami na drugą stronę, do ślicznej dzielnicy SanSalito, przypominającej włoskie miasteczko. Powrót promem z widokiem na Alcatraz, najostrzejsze więzienie międzywojennej Ameryki jest dodatkową atrakcją.
Nabrzeże z mariną, wylegującymi się fokami, a także dziesiątki barów z pysznymi owocami morza, to pożądany turystycznie adres. Z perspektywy roweru wszystko mi się podoba. Jednak wspólnie z Clarą, uroczą Francuzką, poznaną w hostelu uznajemy, że nie możemy odpuścić widoku mostu i następnego dnia pokonujemy kilkukilometrową trasę na piechotę. Pogoda sprzyja, bezchmurne niebo odsłania imponujący czerwony most, a nazwa ,,złoty” pochodzi od zatoki Golden Bay, która zyskała swój przydomek w okresie gorączki złota w XIX wieku.
Choć dziś nie przyjeżdża się tu po złoto, miasto należy do najbardziej pożądanych adresów w USA. Niepozorna wiktoriańska zabudowa to nieruchomości warte miliony, a słynne Painted Ladies, kamieniczki różniące się między sobą tylko kolorem, to najdroższy adres. Atmosferę miasta doceniają także bezdomni, których jest wielu na ulicach. San Francisco jest wielokulturowe, tutejsza chińska dzielnica jest najliczniejszą na świecie, poza Chinami. Z okazji Nowego Roku chińskiego przedzieram się przez tłum, by zobaczyć na głównym placu miasta paradę smoka z tej okazji.
Spacer po San Francisco, pomimo, że wymagający fizycznie, to przyjemność. Nie ma korków na drogach, spieszących się tłumów, tutaj żyje się wolniej i spokojniej. Ludzie piknikują w parkach i na plaży, wierząc że w Californi trzeba być bardziej na chillu. Ci zaś, którzy chcą się wykazać zawodowo, jadą do Silicon Valley, doliny nowych technologii, oddalonej zaledwie godzinę drogi od San Francisco.
Clara z satysfakcją odnotowuje w swojej aplikacji, że w trzy dni zrobiłyśmy 60 km na nogach, co cieszy, bo przecież w Californi trzeba być fit ; )
***
I’ve always wanted to visit San Francisco. It seemed to me more interesting than any other american city. And so I am! Impressions different than New York and Chicago and although it may sound strange, this city requires physical activity!!! Even if you are not a gym member, each day is an intensive workout, due to steep roads. When standing on the end of the street, you can see literally it’s another end. Similiar situation almost everytime here. High heeled shoes will definitely be a bad idea here, sport shoes are much better recomendation. Location on the hills, makes the city picturesque, plus the bay and the beaches, which make it all so beautiful and green.
The first day I’m deciding to go on the bike trip, arranged by the hostel, to see the most famous construction here – the Golden Gate. Unfortunately numerous clouds, make it impossible to see the whole bridge, the only thing visible is the tip sticking above the mist. Nevertheless, we cross the bridge with bikes, to visit the lovely neighborhood of SanSalito, looking like the Italian cities. Return by the ferry with the view at Alcatraz, the most severe prison during the interwar America, makes it the additional attraction.
Pier with marina, lying seals, bars with seafood make it a desirable tourist destination. From the perspective of my bike I like everything here. However, together with Clara, a charming Frenchgirls, whom I met in the hostel we decide that we can not let go off the bridge view and the next day we make several kilometers route on foot just to see it. Weather favors us, cloudless sky reveals the impressive red bridge, and the name ,,gold „comes from the Bay of Golden Bay, which has gained it’s name during the gold rush in the nineteenth century.
Although today you do not come here for gold, the city is one of the most desirable addresses in the US. Inconspicuous victorian buildings are the real estates worth millions, and the famous Painted Ladies, houses differing only by color, are the most expensive address. The atmosphere of the city appreciate also the homeless, which there are many on the streets. San Francisco is multicultural, the local Chinatown is the largest in the world, outside of China. On the occasion of the Chinese New Year, I go to see the dragon parade in the main square of the city.
A walk through San Francisco, although physically demanding is a pleasure. There are no traffic jams, hurrying crowds, here you live slower and calmer. People make picnics at parks and on the beach, believing that in California you have to be more chilled. Those who wish to persuade big careers, go to Silicon Valley, the new technology valley, which is only an hour from San Francisco. Clara notes with satisfaction in her application that in three days we did 60 km by foot, which makes us happy, because in California you need to be fit; )
– Kasia