Stoicka próba
Gdy spotkałyśmy się w weekend na długo oczekiwane zajęcia jogowe, pojawił się nagle zimny i silny wiatr, słodkie jagodzianki, robione w pospiechu posoliłam a ktoś celowo zniszczył maszt telefonii komórkowej, pozbawiając nas dostępu do internetu ( jak wiadomo w dzisiejszym świecie zasięg jest ważniejszy od jedzenia) Na szczęście pomogli stoicy!
Stoiccy bogowie lubią czasem rzucić podkręconą piłkę, żeby nas sprawdzić i przetestować. Zgodnie z tą filozofią, nie zawsze mamy wpływ na to co się nam przytrafia, ale zawsze mamy wpływ na to co z tym zrobimy. Kiedy mamy ograniczone możliwości działania zamartwianie się nie ma sensu. Zamiast tego należy wybrać najlepszą z dostępnych opcji i iść dalej. Inaczej tylko zmarnujemy swój czas i energię.
Gdy nagle pojawia się komplikacja, w pracy, w domu, na urlopie… lub gdy po prostu nie dostajemy tego co chcemy, reagujemy frustracją albo złością. Ale złości nie da się w żaden sposób pogodzić ze szczęściem, a przecież tego tylko chcemy.
Tak, przyznaję, czasem w obliczu nieoczekiwanych problemów odruchowo wyrywa mi się siarczyste przekleństwo, ale gdybym nie była stoikiem ogarnął by mnie także słuszny gniew…zamiast tego staram się jednak zastosować stoicką strategię prób.
Stoicy stworzyli stoicką strategię prób zakładając, że komplikacje, które nas spotykają w życiu są raczej próbą pomysłowości i odporności psychicznej i aby przejść te próbę musimy nie tylko znaleźć skuteczne rozwiązanie problemu, lecz także nie pozwolić by zawładnęły nami negatywne emocje. Możemy mieć niezłą satysfakcję gdy stawimy czoła wyzwaniu. W ten sposób uczymy się jak z cytryn zrobić nie tylko lemoniadę, ale nawet cytrynową tatrę!
Stoicy byli optymistami i potrafili znaleźć dobre strony w każdej, nawet najgorszej sytuacji. ucząc nas jak oprawiać życie w piękne ramy pozytywnych emocji, zamiast brzydkie ramy złego nastroju. Zatem poprzez stoicką strategię prób sprawdzam swoją odporność w obliczu problemu i dostrzegam w tym raczej formę testu do zaliczenia. Zawsze przecież może być gorzej a to jest już wystarczający powód do wdzięczności.
Brak internetu zrobił nam potrzebny detoks medialny, brak innych słodyczy sprawił, ze słodko słone jagodzianki zostały zjedzone z apetytem a wiatr sprawił ze odkryłysmy cudową łąke do cwiczeń.
– Kasia